Tuczniki w Niemczech podrożały, a w Polsce ich cena ... spadła
– Nacisk sprzedających na podwyżki na giełdzie VEZG wziął górę. Cena tuczników znacząco wzrosła – mówi hodowca świń Bartosz Czarniak.
Cena tuczników na dużej giełdzie VEZG przez ostatnie 2 tygodnie utrzymywała się na poziomie 2 euro za kg w klasie E.
Cena ta była najniższą proponowaną wartością. Maksymalna najpierw wynosiła 2,05, a tydzień temu 2,10 euro.
– Był to wyraźny sygnał, iż ówczesna cena długo się nie utrzyma. Do tego doszedł impuls z giełdy ISW, gdzie stawka może nie wzrosła wyraźnie, bo o 0,58 euro, dając wartość 2,16 euro, tj. 9,18 zł. Jednak zainteresowanie towarem było na tyle duże, że sprzedawano większość tego, co wystawiano – mówi Bartosz Czarniak*.

Giełda VEZG. Maksymalna podwyżka ceny tuczników w Niemczech!
Sytuacja ta pokazuje, że podaż względem popytu spada. Stąd już tylko jeden krok do podwyżek, co pokazała wczoraj (21 maja) duża giełda VEZG. Rozpatrywano na niej tylko stawkę 2,10 euro za kg wbc.
Wartość ta w przeliczeniu na polską walutę daje 8,90 zł.
– Sytuacja w Polsce wydaje się nieco odmienna, wręcz kuriozalna. Dlaczego? Na początku tego tygodnia skupujący postanowili obniżyć ceny o 20-30 groszy, do poziomu maksymalnego w okolicach 8,90 zł za kg – zauważa Bartosz Czarniak i dodaje:
– Dla mnie było to pozornie dziwne, a im bardziej się temu przyglądam, tym bardziej zdecydowany jestem sądzić, że był to ruch taktyczny.
Hodowca uważa, że w Polsce ceny były wyraźnie wyższe niż za Odrą. Dlatego zakłady postanowiły obniżyć cenniki, żeby były one zbliżone do niemieckich.
– Najlepszym czasem na takie zagranie jest moment tuż przed podwyżką, tak aby sprzedający szybko zapomnieli o tym fortelu. Jeśli mam rację, to w najbliższych dniach cena w Polsce wróci do poziomu sprzed 2 tygodni, czyli maksymalnie do 9,20 zł za kg w klasie E – przewiduje Czarniak.

Węgry zniosły embargo na polskie produkty zwierzęce i eksport zwierząt parzystokopytnych
Czy możemy spodziewać się kolejnych podwyżek cenowych?
Obecnie podaż ledwo pokrywa popyt. Jeśli zmniejszy się ona jeszcze bardziej, a popyt będzie na stabilnym poziomie, może to zachęcić rynek do kolejnych podwyżek.
Taka sytuacja może trwać do czasu, aż uda się ustabilizować relacje pogłowia świń względem zapotrzebowania.
– Największą obawą pozostają jednak choroby, które mogą mocno zawirować rynkiem, zarówno na plus, jak i na minus. Pryszczyca i ASF są na ten moment nieobliczalne dla naszej branży. Nie zmieni się to do czasu stworzenia realnej i skutecznej strategii ich zwalczania oraz rozwoju całego sektora – podsumowuje Bartosz Czarniak.
*Bartosz Czarniak jest hodowcą świń oraz rzecznikiem prasowym Polskiego Związku Hodowców i Producentów Trzody Chlewnej POLSUS