Miód - towar coraz bardziej deficytowy. Na rynku przybywa podróbek

Poleć
Udostępnij
Autor tekstu: Newseria Biznes, (em) | redakcja@agropolska.pl
17-02-2020,19:05 Aktualizacja: 18-02-2020,10:52
A A A

Europejscy konsumenci odczuwają niedobór miodu, a pszczelarze nie są w stanie dostarczyć wystarczającej ilości produktu. Podobnie jest w Polsce, gdzie jest mało pasiek profesjonalnych, a liczba rodzin pszczelich rośnie zbyt wolno.

Produkcja miodu w Europie nie zaspokaja potrzeb konsumentów. Największymi dostawcami na rynki unijne są Polska, Niemcy i Szwecja, ale zaczyna na nich przeważać miód z importu, głównie z Ukrainy i Chin. Rośnie też skala zjawiska fałszowania tego produktu.

IJHAR-S, kontrole miodu, bezpieczeństwo żywności

Inspekcja zajrzała do miodów. Co było nie tak?

Inspekcja Jakości Handlowej Artykułów Rolno-Spożywczych podała wyniki przeprowadzonych w trzecim kwartale 2019 roku kontroli miodu. Pod lupę trafiło w sumie 55 podmiotów. Jeśli chodzi o cechy organoleptyczne, sprawdzono 60 partii. 4 z...

- 60 proc. miodu używanego w Unii Europejskiej pochodzi spoza Wspólnoty. Mimo że nie chcielibyśmy go importować, to nie mamy wyjścia, bo kraje unijne nie produkują wystarczającej ilości miodu, a powodem jest wymieranie pszczół. Przyczyn jest wiele - pestycydy, ograniczenie naturalnego habitatu oraz monokultura rolnicza - mówi agencji Newseria Biznes Wojciech Janek z Honey Revolution.

Habitat - określany często jako adres ekologiczny - to zestaw specyficznych warunków siedliska właściwych dla określonych gatunków. W przypadku pszczół naturalny habitat jest ograniczany przez działalność człowieka, w tym stosowanie monokultur w uprawach rolniczych.

- Jeśli na określonym obszarze rośnie wyłącznie rzepak, to w momencie jego kwitnienia pszczoły mają bardzo dużo pokarmu, a po przekwitnięciu tracą źródło pożywienia, co prowadzi do osłabienia kolonii i śmierci. Jest wiele powodów cywilizacyjnych, które tworzą nieprzyjazne warunki dla pszczół - tłumaczy dalej ekspert.

Instytut Ogrodnictwa Zakład Pszczelnictwa w Puławach w opracowaniu z 2018 roku podaje, że w Polsce jest około 1,63 mln rodzin pszczelich, o ok. 5,2 proc. więcej niż rok wcześniej. Najwięcej znajduje się na terenie województwa lubelskiego (12 proc.).

WIDEO Mówi Wojciech Janek, Honey Revolution


pasieka miejska giorin, Główny Inspektorat Ochrony Roślin i Nasiennictwa, Centralne Laboratorium w Toruniu

Miód z miejskiej pasieki przebadany. Jakiej jest jakości?

Na pozostałości pestycydów, zawartość metali ciężkich i pyłków roślin został przebadany miód z miejskiej pasieki Głównego Inspektoratu Ochrony Roślin i Nasiennictwa (GIORiN) przy Centralnym Laboratorium w Toruniu. Jak...

Przeciętnie na 1 km2 powierzchni kraju przypada 5,2 rodzin pszczelich. Ich największe zagęszczenie występuje w województwie małopolskim, a najmniejsze w województwie podlaskim.

- Pszczelarze są bardzo rozproszeni. Średnia wielkość pasieki w Polsce to 22 ule, w Niemczech jest nawet gorzej, bo tylko 7. To są małe przychody, taki side business, jak mówią Amerykanie. Przez to nie jest to gałąź rolnictwa, w którą się inwestuje, jest to raczej branża hobbystyczna i skrajnie nieefektywna - mówi Janek.

W Polsce działa ponad 76 tys. pszczelarzy. Przeciętna obsada pasieki to 22 rodziny pszczele. Największe gospodarstwa pszczelarskie funkcjonują na Warmii i Mazurach (około 39 rodzin), a najmniejsze (poniżej 13 rodzin) na Śląsku.

Dominują pasieki liczące od 11 do 20 pni (28,9 proc.), a najliczniej reprezentowane są liczące od 21 do 50 rodzin (38,1 proc.). Pasieki powyżej 80 rodzin stanowią tylko 2 proc ogółu (12,3 proc. wszystkich rodzin pszczelich).

Tylko ok. 470 pasiek w Polsce posiada obsadę powyżej 150 rodzin pszczelich i uznawanych jest za zawodowe, ok. 120 z nich ma ponad 300 rodzin pszczelich.

zbiory miodu, pszczelarstwo, podkarpacie, tadeusz dylon

Przez pogodę będzie mało miodu

Na Podkarpaciu w tym roku zbiory miodu są kilkakrotnie niższe niż w poprzednich latach - praktycznie nie ma miodu spadziowego. To efekt pogody - uważa Tadeusz Dylon, prezes Wojewódzkiego Związku Pszczelarzy w Rzeszowie. - Najpierw deszczowa...

- Te wszystkie czynniki powodują, że mamy do czynienia ze zjawiskiem fałszowania miodu na ogromną skalę. Można zaryzykować stwierdzenie, że fałszowanie miodu jest obecnie większym biznesem niż handel kokainą. W dodatku jest to również biznes w niewielkim stopniu penalizowany w porównaniu z narkotykami. Nawet jeśli mówi się w mediach o tym, że złapano fałszerzy miodu, to policja nie wyprowadza ich w kajdankach. Dlatego ten problem jest ogromny, bo na stoły trafia miód importowany, który nie spełnia żadnych norm, a ponadto spożywamy produkt, który tak naprawdę nie jest miodem - zaznacza przedstawiciel Honey Revolution, firmy, która opracowała system optymalizujący produkcję miodu i dający konsumentowi pewność jego pochodzenia.

Fałszowanie miodu może dotyczyć m.in. sposobu jego produkcji, np. kiedy pszczoły są dokarmiane sacharozą, a do gotowego wyrobu dodawane są syropy glukozowo-fruktozowe. Producenci czasem podają również nieprawdziwe informacje na etykietach, np. dotyczące pochodzenia miodu.

Janek podkreśla na koniec, że rośnie świadomość konsumentów. Miód staje się produktem luksusowym, za który konsumenci będą skłonni zapłacić więcej, aby mieć pewność, że nabywają produkt wysokiej jakości.

Poleć
Udostępnij
9. Europejski Kongres Menadżerów Agrobiznesu