Polski hodowca w łańcuchu zarobku na produkcji świń znajduje się na końcu
Import świń, głównie z Danii, ale też z Niemiec oraz innych krajów powoduje, że polski rolnik w łańcuchu zarobku na produkcji trzody znajduje się na końcu.
Dania, będąca niekwestionowanym liderem eksportu świń do Polski, sprzedała w 2024 roku zwierzęta za 3,28 miliarda złotych.
Niemcy z eksportu świń do Polski uzyskały 116,9 mln zł. Litwa sprzedała do naszego kraju świnie za 49 mln zł, Republika Czeska za 27,7 mln zł, Holandia za 24,7 mln zł, a Łotwa za 22,2 mln zł.
Nie tylko zagraniczni rolnicy zyskują na słabości polskiej produkcji. Są to też firmy pośredniczące, zajmujące się handlem, logistyką i dystrybucją.

VEZG 2 lipca. Duży spadek ceny tuczników!
Dane dotyczące importu świń do Polski jasno pokazują, że krajowy sektor produkcji trzody chlewnej opiera się dziś w dużej mierze na materiale pochodzącym z zagranicy, w szczególności z Danii.
W 2024 roku ponad 95% wszystkich importowanych świń, czyli przeszło 8 mln sztuk, sprowadzono właśnie z tego kraju.
To wyraźny wzrost względem 2023 roku, kiedy z Danii trafiło do Polski niespełna 6,9 milionów sztuk, wynika z danych Rynku Mięsa Wieprzowego z marca 2025 roku.
Taka koncentracja importu na jednym kierunku dostaw budzi coraz większe zaniepokojenie branży.
Dominacja i uzależnienie się od jednego kierunku importu oprócz kwestii ekonomicznej stanowi również istotne wyzwanie dla bezpieczeństwa żywnościowego i biologicznego, logistyki oraz przyszłości rodzimej hodowli.
Zależność od jednego dostawcy ogranicza konkurencyjność rynku zarówno w obszarze cen jak i jakości sprowadzanego materiału.
"Bez odbudowy wewnętrznego potencjału produkcyjnego trudno mówić o niezależności i odporności sektora na kryzysy, a na polskich rolnikach zarabiać będą dalej zagraniczne firmy i zagraniczni rolnicy" czytamy w raporcie przygotowanym przez firmę Gobarto Hodowca.

Hodowcy świń mogą się starać o wsparcie z KPO. Chodzi o rolnictwo 4.0
Polski rolnik znajduje się w łańcuchu zarobku na produkcji trzody na końcu, narażony na duże wahania cen żywca i pasz, co skutkuje niepewnym zyskiem lub bardzo poważnymi stratami finansowymi.
Najpierw zarabiają duńscy producenci warchlaków, następnie eksporterzy i pośrednicy oraz firmy transportowe.
– Polska ma tradycyjnie bardzo silny fundament do tego, żeby być jednym z wiodących producentów wieprzowiny w Europie. Mamy bardzo dobrych specjalistów, bazę surowcową, dobre warunki przestrzenne i klimatyczne – uważa Jacek Jagiełłowicz, prezes Gobarto Hodowca, realizatora programu Gobarto 500, dodając:
– Niestety mamy nasilające się od wielu lat protesty blokujące rozwój gospodarstw produkujących świnie.
Zazwyczaj protestują mieszkańcy wsi niebędący rolnikami, skutecznie podsycani przez organizacje ekologiczne, które wręcz zawodowo zajmują się blokowaniem budowy, czy też rozbudowy już istniejących budynków inwentarskich.
Gdy nałoży się na to pozorowane działania, a raczej bierność polityków na szczeblu ogólnokrajowym oraz asekurację i bojaźliwość wójtów czy burmistrzów, mamy odpowiedź, dlaczego zarabiają duńscy, a nie polscy rolnicy.
Więcej informacji na temat hodowli i produkcji trzody chlewnej znajdziesz w magazynie "Hoduj z Głową Świnie".
Nasz magazyn można zaprenumerować w tradycyjnej formie TUTAJ oraz w e-prenumeracie TUTAJ