Wiesław Gryn, wiceprezes Zamojskiego Towarzystwa Rolniczego i przewodniczący "Porozumienia Rolników" od lat troszczy się o zdrowie swojej ziemi, stosując innowacyjne metody upraw i wspierając rozwój naturalnego życia biologicznego, w tym dżdżownic.
Wiesław Gryn, wiceprezes Zamojskiego Towarzystwa Rolniczego i przewodniczący "Porozumienia Rolników" od lat troszczy się o zdrowie swojej ziemi, stosując innowacyjne metody upraw i wspierając rozwój naturalnego życia biologicznego, w tym dżdżownic. Dzięki modernizacji i budowie własnego sprzętu oraz precyzyjnej uprawie, gospodarz unika nadmiernego ubijania gleby, co przekłada się m.in. na głębsze ukorzenianie roślin.
Historia gospodarstwa Wiesława Gryna sięga 28 lutego 1785 r., kiedy to jego przodkowie, będący niemieckimi kolonistami, zawarli kontrakt z Andrzejem Zamojskim, ówczesnym ordynatorem terenów na Lubelszczyźnie. Na mocy tej umowy rodzina Grynów otrzymała 27 ha ziemi we wsi Rogów, co pozwoliło im rozpocząć działalność rolniczą w tej malowniczej części Polski. W ramach osadnictwa Zamojski sprowadził łącznie 100 osób, głównie rzemieślników, którzy swoją pracą znacząco przyczynili się do rozwoju regionu, pozostawiając trwały ślad w jego historii.
Wiesław Gryn urodził się w Koronowie koło Bydgoszczy, jednak w 1962 r. wieku 4 lat wraz z rodzicami powrócił w rodzinne strony. Tam, w otoczeniu natury, dorastał i stopniowo wchodził w świat rolnictwa, które stało się nie tylko jego pasją, ale i sposobem na życie.
– We wrześniu 1988 r. otrzymałem od ojca 2 ha ziemi, w skład których wchodziło podwórze z zabudowaniami oraz park, a także 5 ha pola. To właśnie wtedy zaczęła się moja droga w prowadzeniu własnego gospodarstwa, które z biegiem lat sukcesywnie rozwijałem przeznaczając wszystkie zarobione pieniądze na zakup kolejnych gruntów – tłumaczy rolnik. – Na przestrzeni lat od Skarbu Państwa kupiłem nie więcej niż 50 ha ziemi, a pozostałe grunty nabywałem od prywatnych osób, zawsze oferując wyższą cenę niż konkurencja. Początkowo, kupując grunty, za 1 ha płaciłem równowartość 10-20 ton pszenicy. Obecnie ceny są tak wysokie, że za 1 ha trzeba zapłacić równowartość około 100 ton pszenicy - dodaje.
Ostatnią inwestycją rolnika był zakup 50 ha ziemi oraz dzierżawa 100 ha. Obecnie przygotowuje się on do kolejnych zakupów. Jak podkreśla gospodarz, w jego rejonie nie ma dużej konkurencji, co sprawia, że ceny oscylują wokół 60 tys. zł za ha. Natomiast w miejscowościach oddalonych o około 30 km, gdzie zagęszczenie rolników jest większe, a ziemie lepsze, ceny osiągają nawet 100 tys. zł za ha.
Małe i rozdrobnione pola
Przedsiębiorca rolny prowadzi gospodarstwo wraz z żoną Bogusławą, synem Andrzejem i synową Agnieszką oraz córką Katarzyną i jej mężem. Kobiety odpowiadają za całą dokumentację, natomiast mężczyźni zajmują się parkiem maszynowym i pracami polowymi.
Grynowie gospodarują na łącznej powierzchni 1100 ha, z czego około 300 ha dzierżawią. Gospodarstwo jest mocno rozdrobnione, ponieważ podczas jego tworzenia przedsiębiorca rolny podpisał łącznie około 300 aktów notarialnych.
Zdaniem Wiesława Gryna taka struktura ma jedną istotną zaletę – większą szansę na zakup przyległych gruntów, co pozwala na powiększenie poszczególnych pól i lepszą organizację pracy. Ich gleby reprezentują klasy od II do IV, a nawet V, obejmując zrekultywowane piaski, ziemie wapienne oraz lessowe, których jest najwięcej. Pola są rozproszone w trzech gminach, w promieniu 15 km od głównej bazy gospodarstwa. Największe z nich mają powierzchnię 70 ha, a gospodarz posiada trzy takie działki. Średnia wielkość pozostałych pól wynosi 6-7 ha. Ponadto są one położone na terenach pagórkowatych, co jest charakterystyczne dla krajobrazu Lubelszczyzny.
Drążą kanały i rozkładają resztki pożniwne
Gospodarz specjalizuje się w uprawie kukurydzy na ziarno (250 ha), pszenicy (530 ha), rzepaku (220 ha) oraz buraków cukrowych (100 ha).
Na najstarszych polach od prawie 20 lat Wiesław Gryn nie stosuje orki, zastępując ją płytką uprawą. Dzięki tej zmianie gleba odzyskała swoje naturalne właściwości, a życie biologiczne zostało przywrócone. Efektem tej zmiany jest wyjątkowo duże zagęszczenie dżdżownic, które świadczy o poprawie jakości gleby i jej zdrowotności. Drążą one korytarze w glebie, nie tylko napowietrzają ją, ale także przyczyniają się do odprowadzania nadmiaru wody, zapobiegając tworzeniu się zastoisk. Ponadto, dżdżownice przyspieszają rozkład resztek pożniwnych, które po przejściu przez ich układ pokarmowy stają się łatwo dostępnym źródłem składników pokarmowych dla roślin. Dzięki temu gleba staje się bardziej żyzna, co przekłada się na lepsze zakorzenienie się roślin, wyższe plony i zdrowsze rośliny.
Ograniczają degradację wodną
Jak podkreślił gospodarz, dżdżownice przyczyniają się do doskonałego wymieszania gleby, a także nawożą ją swoimi odchodami tzw. koprolitem bogatym w fosfor, który powstaje w procesie przerabiania materii organicznej. Szczególnie istotną zaletą ich działalności jest poprawa drenażu gleby, co umożliwia lepsze wsiąkanie wody. Jest to niezwykle ważne zwłaszcza na pagórkowatym terenie, gdzie ryzyko wymywania składników odżywczych oraz degradacji gleby są wysokie. Dzięki obecności dżdżownic gleba uzyskuje gruzełkowatą i porowatą strukturę oraz wiąże więcej węgla, a dzięki drążonym przez nie kanałom dochodzi do głębszego ukorzeniania się kolejnych upraw. Przekłada się to na lepsze wykorzystanie wody, co zwiększa odporność na suszę, a także wiosenne przymrozki oraz sprawniejsze wykorzystanie składników pokarmowych znajdujących się w glebie.
– Aby zadbać o rozwój dżdżownic, pozostawiam na polach dużą ilość biomasy, która stanowi dla nich doskonałe pożywienie, wspierając tym samym naturalne procesy biologiczne gleby. Jednocześnie konieczna jest odpowiednia technika uprawy oraz rozważne stosowanie herbicydów – mówi Wiesław Gryn.
Oprócz bogatego życia w glebie, o zrównoważonej produkcji w gospodarstwie świadczą również pszczoły, które w sezonie letnim zbierają pyłek z rzepaku. Gospodarstwo dysponuje 70 ulami, a wspólnie z kolegą mają ich ponad 500. Wszystko po to, aby dbać o bioróżnorodność i zapewnić kolejnym pokoleniom możliwość korzystania z żyznej i zdrowej ziemi.
Precyzyjne badania gleb
Przedsiębiorca rolny regularnie wykonuje mapowanie pół i w miejscach, gdzie plony są najniższe przeprowadza analizę gleby. Pomaga mu to w precyzyjnym ustaleniu poziomu poszczególnych składników pokarmowych. W miejscach niskoprodukcyjnych rozrzuca on nawozy organiczne w postaci obornika, osadów z oczyszczalni ścieków oraz podkładu z produkcji pieczarek. Wykorzystuje do tego rozrzutnik obornika podpięty pod ciągnik z systemem GPS sterowany w oparciu o sygnał RTK (z ang. Real Time Kinematic).
– Najwięcej pracy pochłaniają nowo zakupione pola, które zazwyczaj wymagają uzupełnienia nawozów oraz intensywnej pracy, ponieważ oprócz konieczności stosowania nawozów organicznych są często mocno zakwaszone i wymagają wapnowania. Takie gleby potrzebują co najmniej 5 lat intensywnej pracy, aby przywrócić ich wysoką produktywność – mówi gospodarz.
Wczesna i głęboka aplikacja nawozów
Na około 60 dni przed siewem roślin Wiesław Gryn stosuje tradycyjne granulowane nawozy NPK. Pod buraki i kukurydzę są one wysiewane na głębokość 30-35 cm, natomiast pod zboża na głębokość 20 cm. Jednocześnie na pola trafia sól potasowa, która jest aplikowana na głębokość 30-35 cm. Dzięki temu, że nawozy wcześnie trafiają do gleby, mają one czas, aby całkowicie rozpuścić się, co pozwala na ich równomierne rozprowadzenie oraz ograniczenie ryzyka miejscowego zasolenia ziemi. Ponadto przed samym siewem stosuje on pod kukurydzę nawozy RSM aplikowane doglebowo. Taka strategia zapewnia roślinom optymalne warunki do wzrostu i rozwoju. W gospodarstwie uprawiane są również poletka doświadczalne o powierzchni 0,5 ha każde.
– Co roku sieję kilka nowych topowych odmian pszenicy oraz jedną lub dwie odmiany starsze. Sprawdzam w ten sposób, które z nich najlepiej pasują do moich warunków glebowych – mówi rolnik.
Imponujące i wyrównane plony
Dopracowana technologia uprawy wpływa na optymalny rozwój roślin, co w efekcie prowadzi do uzyskania wysokich i wyrównanych plonów. W ubiegłym sezonie państwo Gryn zbierali buraki cukrowe, kontraktowane z Krajową Spółką Cukrową, których masa sięgała 7 kg. Uzyskali oni plony na poziomie 100 ton z ha i polaryzacji sięgającej 17 proc. W przypadku rzepaku średni plon sięgał 6 ton z ha, a kukurydzy około 15 ton mokrego ziarna. Pszenica dawała średnio 13 ton z ha, a co ważne uzyskała rekordową jakość. Zawartość glutenu wynosiła 30 proc., białka 12,8 proc., wyrównanie ziarna wynosiło 86 proc., a gęstość od 83 do 86 kg/hl. Jako podkreślił gospodarz był to efekt mocnego i głębokiego systemu korzeniowego, co przełożyło się na wielkość i jakość plonów.
Nie ubija ziemi
Gospodarz ze wsi Rogów do prac polowych wykorzystuje maszyny, które albo buduje od samego początku wykorzystując do tego stal konstrukcyjną S355 o podwyższonej wytrzymałości, albo przerabia bezpośrednio po zakupie za wyjątkiem kombajnów.
– Już w latach 90. zaczęliśmy budować własne maszyny, projektując je w taki sposób, aby nie ubijały ziemi na polu, lecz równomiernie ją ugniatały i tym samym zapobiegały powstawaniu kolein. Pierwszym zmodernizowanym ciągnikiem był Ursus 1614, który wyposażony został w tylne koła bliźniacze oraz podwójne przednie, co miało na celu zmniejszenie nacisku na ziemię – wspomina przedsiębiorca rolny, dodając –
Ciągnik ten oprócz modernizacji układu jezdnego miał również zwiększoną moc dzięki zastosowaniu większej turbiny, splanowaniu głowicy, polerowaniu kanałów dolotowych i zmianie kolektora dolotowego. Gospodarz w celu ograniczenia ugniatania ziemi stosuje również kombajny gąsienicowe marki Case oraz nie pozwala na wjazd na pole samochodów odbierających zebrane plony.
Po wejściu na rynek ciężkich kultywatorów rolnik wyposażał je w wąskie spulchniacze ziemi oraz aplikatory nawozów. Następnie budował maszyny do uprawy pod kukurydzę, które pracowały z ciągnikiem o mocy 500 KM. Ciekawym projektem jest również maszyna do uprawy i siewu pasowego, z aplikatorem nawozu skonstruowana w 2019 r., której masa całkowita sięga 12 ton. Składa się ona z trzech niezależnych sekcji o szerokości 2,5 m każda, co umożliwia dokładne kopiowanie terenu, dużą zwrotność oraz pracę na głębokość do 40 cm. Na całej szerokości roboczej pracuje 15 łap rozmieszczonych co 45 cm. Maszyna posiada aplikator nawozów sypkich i płynnych oraz 15 szerokich kół równomiernie ugniatających ziemię oraz dwa tylne transportowe. Współpracuje ona z ciągnikiem o mocy 530 KM.
– W Stanach Zjednoczonych przerobione maszyny często osiągają wyższą cenę niż oryginalne, jednak w Polsce panuje jeszcze taka mentalność, że zmodyfikowane maszyny trudno sprzedać, a o większym zysku w tym przypadku nie ma mowy. Wśród polskich rolników wciąż powszechne jest przekonanie, że „co robi fabryka, tego się nie dotyka”, co sprawia, że innowacyjne rozwiązania mają mniejsze szanse na akceptację – tłumaczy Wiesław Gryn, dodając: – Nie stać nas na prowizorkę, dlatego wszystkie przeróbki, które wprowadzamy, wykonujemy z najwyższą starannością. W trakcie żniw zbieramy od 500 do nawet 800 ton zbóż dziennie, co oznacza, że nie możemy sobie pozwolić na nieplanowane postoje spowodowane awariami. Każda modyfikacja musi być solidna, by zapewnić ciągłość pracy i optymalną efektywność.
Ogranicza zużycie herbicydów
W bogato wyposażonym parku maszyn w Rogowie znajduje się m.in. opryskiwacz Horsch Leeb PT 280, z systemem pulsacyjnym. Jego dysze są rozmieszczone w rozstawie 25 cm, a każda z nich może działać autonomicznie, dostosowując ciśnienie do potrzeb. Dodatkowo, współpracują one z kamerą, która wykrywa pozycję chwastów i uruchamia jedynie dyszę znajdującą się w ich pobliżu, co zwiększa precyzję oprysku i minimalizuje zużycie środków ochrony roślin.
– Aktualnie w warsztacie przerabiamy przyczepę przeładunkową, aby zmniejszyć nacisk na glebę. Montujemy w niej dodatkowe koło centralne o szerokości 80 cm. W efekcie nacisk rozłoży się na całą szerokość sprzętu wynoszącą 3,5 m. Przyczepa będzie również miała zwiększoną ładowność do 42 m sześc., co umożliwi załadunek naczepy samochodu ciężarowego na raz. Dodatkowo we wszystkich przyczepach zmieniamy rury wysypowe o średnicy 40 cm do 55 cm, co zwiększa ich wydajność – mówi przedsiębiorca rolny.
Kompleks magazynowy w rozbudowie
Wiesław Gryn posiada własną bazę magazynową, która obecnie jest w rozbudowie. Składa się ona z dwóch silosów po 1,4 tys. ton, dwóch po 400 ton i magazynu płaskiego na 1,2 tys. ton. Po rozbudowie powstaną kolejne dwa silosy, jeden na ziarno kukurydzy o pojemności 6 tys. ton i na pszenicę o pojemności 3 tys. ton. W skład kompleksu wchodzi także suszarnia o wydajności 350 ton na dobę w przypadku suszenia kukurydzy i 700-900 ton w przypadku pszenicy. Instalacja ma mocy 4 MW i może być zasilania zarówno olejem napędowym jak i gazem. W planach gospodarza jest również stworzenie rezerwowego pieca zasilanego słomą.
Zaangażowany społecznie
Wiesław Gryn przez 15 lat pełnił zaszczytną funkcję prezesa Zamojskiego Towarzystwa Rolniczego, a obecnie piastuje stanowisko wiceprezesa tej prestiżowej organizacji. Jego zaangażowanie w sektorze rolniczym nie kończy się jednak na tej roli. W styczniu 2024 r. objął on przewodnictwo w organizacji „Porozumienie Rolników – zboża, oleiste i białkowe”, której celem jest reprezentowanie interesów rolników w kluczowych kwestiach. Wiesław Gryn jest również liderem stowarzyszenia „Oszukana Wieś”, a jego aktywność obejmuje organizowanie protestów na skalę ogólnopolską, w tym tych skierowanych przeciwko założeniom „Zielonego Ładu” oraz praktykom wolnego handlu z Ukrainą. Jako gospodarz posiada również salę konferencyjną mogącą pomieścić 50 osób, w której organizuje szkolenia dla firm, rolników i szkół, a także przyjmuje wycieczki z Polski i zagranicy, dzieląc się swoją wiedzą i doświadczeniem z gośćmi. Jego pasją, która nie tylko wzbogaca życie zawodowe, ale również stanowi cenną kolekcję, jest zbieranie starych ciągników – w jego zbiorach znajduje się obecnie około 60 unikatowych egzemplarzy.
Artykuł ukazał się w kwietniowym wydaniu miesięcznika "Przedsiębiorca Rolny" - 04/2025