27 września na ulice Warszawy wyszli pracownicy z całej Polski, by wziąć udział w Marszu Niezadowolenia zorganizowanym przez OPZZ. Uczestniczyli w nim również pracownicy Goodvalley i Top Farms. Rolnicy domagają się zmiany decyzja ministra rolnictwa w sprawie OPR i zachowania ich miejsc pracy.
Marsz Niezadowolenia został zorganizowany przez OPZZ. Manifestacja wystartowała o godz. 12:00 spod siedziby związku przy ul. Kopernika. Wspólnie podnosimy głos, by zwrócić uwagę na to, jak są ignorowani i pomijani przez rządzących. Dlaczego to właśnie ci, którzy codziennie pracują na rzecz rozwoju kraju, zostają pominięci w procesach decyzyjnych i inwestycjach? Czas, by to zmienić - poinformowano na stronie OPZZ.
- Dzięki pracownikom ten kraj się rozwija, ten kraj idzie do przodu, ten kraj może poszczycić się sukcesami. To my pracownicy jesteśmy solą tej ziemi - mówił do zgromadzonych szef OPZZ Piotr Ostrowski. Protestujący przedstawili swoje postulaty: podwyżka płac i ochrona miejsc pracy, etaty zamiast śmieciówek, solidne usługi publiczne, sprawiedliwy zielony ład. Piotr Ostrowski wskazywał, że w Polsce „mamy europejskie ceny, a nie europejskie pensje”.
Rolnicy protestują
W Marszu Niezadowolenia wzięli udział również rolnicy. - Protestujemy już drugi raz. Boimy się o nasze miejsca pracy, nie wiemy co dalej. Decyzja ministra rolnictwa z 5 września br. wywróciła nasze życie do góry nogami. Nie ma żadnych konkretnych decyzji, co z naszymi miejscami pracy, co z naszymi rodzinami? – mówi Magdalena Lewicka, która od 10 lat pracuje w Goodvalley.
Protestujący sprzeciwiają się decyzji ministra rolnictwa Stefana Krajewskiego z dnia 5 września br. zgodnie z którą wcześniejsze ustalenia dotyczące Ośrodków Produkcji Rolniczej zostały zmienione. Szef resortu rolnictwa ogłosił, że ziemia ma wrócić do Zasobu Skarbu Państwa, a hodowle zostaną przejęte przez państwowe instytuty. Minister rolnictwa zapewnił, że zachowa obecne miejsca pracy ale nie ogłosił szczegółowych wytycznych dotyczących tego procesu. Przedstawiciele związków zawodowych obawiają się, że decyzja MRiRW może skutkować utratą setek miejsc pracy, a także likwidacją wysokowydajnych ferm i biogazowni. Protestujących najbardziej zabolały słowa ministra o tym, że jego decyzja ma pozostawać w zgodzie z hasłem „polska ziemia, w polskich rękach”.
- Minister rolnictwa mówił o obcym kapitale, ale tutaj chodzi o nasze miejsca pracy, o miejsca pracy Polaków – zaznacza Magdalena Lewicka. - Goodvalley współpracuje z różnymi organizacjami, wspiera społeczności wiejskie, szkoły, przedszkola, stowarzyszenia, koła gospodyń wiejskich. Cały czas mówi się o tym, że chodzi o wieś – ale to my jesteśmy polską wsią – podkreśla.
Walka o Ośrodki Produkcji Rolniczej i miejsca pracy
Zdaniem protestujących decyzja ministra rolnictwa w sprawie OPR to cios w sektor dużych gospodarstw rolnych. Domagają się wydłużenia dzierżaw i ponownych rozmów nad utworzeniem OPR, a także przejrzystych przetargów, w których będą mogły wziąć udział wszystkie zainteresowane strony po spełnieniu ustalonych kryteriów.
Wcześniej rolnicy przedstawili swoje obawy i niezadowolenie podczas protestu 11 września 2025 r. pod gmachem MRiRW. - O utworzenie OPR ubiegały się tylko i wyłącznie gospodarstwa prowadzące hodowlę, gospodarstwa roślinne nie otrzymały takiej zgody. Dlaczego teraz tych kilkanaście wzorcowych gospodarstw w kraju stanowi taki problem? – mówił 11 września br. Leszek Wojciechowski, prezes Kombinatu Rolnego Świdnica na Dolnym Śląsku, Przewodniczący Rady Polskiej Federacji Rolnej. - Zostały najlepsze gospodarstwa, kilkanaście gospodarstw hodowlanych, które we wszelakich miejscach pracy zajmują pierwsze miejsca. To gospodarstwa, gdzie ludzie mają miejsca pracy, bezpieczeństwo socjalne. I teraz te gospodarstwa się likwiduje? - pytał.
Minister rolnictwa wyszedł wtedy do protestujących i obiecał, że ogłosi decyzje wykonawcze w sprawie OPR w ciągu kilku najbliższych dni. Nie zrobił jednak tego do dnia dzisiejszego (27 września br), co również wywołało niezadowolenie protestujących dzisiaj rolników.
Fot. Magdalena Kowalczyk