Afrykański pomór świń coraz bardziej rozprzestrzenia się w niemieckich stadach dzików. Według tamtejszych informacji problem ten nie dotyczy świń.
W Niemczech potwierdzono już 165 ognisk ASF u dzików. Foto_Remigiusz Kryszewski
Niemcy potwierdziły już 165 ognisk afrykańskiego pomoru świń (ASF) u dzików. Choć liczba zakażonych zwierząt stale rośnie, choroba nie rozprzestrzenia się wśród świń.
W niemieckim kraju związkowym Nadrenia Północna-Westfalia potwierdzono już 165 ognisk ASF u dzików. Zgodnie z danymi Instytutu Friedricha Loefflera (FLI), wszystkie zakażenia wystąpiły w dwóch powiatach: Olpe (78 ognisk) oraz Siegen-Wittgenstein (87 ognisk).
Wszystkie chore dziki, jak podaje pigprogress.net, znajdowały się w obrębie wcześniej wyznaczonej, ogrodzonej i nadzorowanej strefy zakażonej. We wrześniu znaleziono tam 44 martwe dziki, co potwierdza utrzymującą się wysoką liczbę chorych zwierząt.
Nowa tuczarnia na 2 tys. świń została w 70 proc. wykonana z prefabrykatów. Inwestycję zrealizowano przy wsparciu Agri Plus, które objęło pełną dokumentację, preferencyjny kredyt z 10% wkładem własnym oraz bezzwrotną dotację w...
Sytuacja w Nadrenii Północnej-Westfalii jest szczególnie istotna, ponieważ jest to najludniejszy kraj związkowy Niemiec, graniczący z Holandią i Belgią, ważnymi producentami trzody chlewnej.
Znacznie trudniejsza sytuacja panuje w Hesji, gdzie ASF nadal dynamicznie się rozwija. Od połowy 2024 r. potwierdzono tam już 2247 ognisk choroby u dzików, z czego 1110 tylko w powiecie Bergstraße. W ostatnim czasie lokalne władze zdecydowały o rozszerzeniu strefy zakażonej w tym rejonie.
Z powodu trwającej epidemii wiele chlewni w południowej części kraju związkowego od miesięcy stoi pustych. Utrudnienia w komercyjnym obrocie trzodą chlewną sprawiają, że coraz więcej rolników rezygnuje z hodowli.
Według lokalnych producentów, przy obecnych niskich cenach, działalność nie pokrywa kosztów produkcji, dlatego część z nich pozostawia chlewnie niezagospodarowane lub rozważa ich przekształcenie np. w kurniki.
Angelika Paul z Heskiej Służby Zdrowia Trzody Chlewnej, zwróciła uwagę na konieczność modernizacji systemów bioasekuracji w regionie. Jej zdaniem ważne jest szybkie wprowadzenie tzw. statusu zgodności, bez którego nie ma możliwości transportu trzody ze stref objętych ograniczeniami.
Dodatkowym problemem jest również podejście firm ubezpieczeniowych, które w przypadku szkód coraz częściej ograniczają wysokość wypłat. Wiele gospodarstw traci także prawo do odszkodowań, ponieważ ubezpieczenia pokrywają zwykle tylko roczne straty, a termin ich obowiązywania dla wielu rolników właśnie wygasa.
Więcej informacji na temat hodowli i produkcji trzody chlewnej znajdziesz w magazynie "Hoduj z Głową Świnie".
Nasz magazyn można zaprenumerować w tradycyjnej formie TUTAJ oraz w e-prenumeracie TUTAJ