Ceny tuczników w Polsce, zamiast wzrosnąć ... zmalały o 20 groszy
– Niestety, myliłem się i sam jestem tego ofiarą. Uważałem, że cena na tuczniki pójdzie do góry, przez co sam wstrzymałem sprzedaż, a okazało się zgoła inaczej – mówi Bartosz Czarniak.
Na ostatnich licytacjach ISW handel był dość mały, co zaowocowało nikłymi ruchami cenowymi. Oznacza to, że podaż na rynku tuczników wciąż jest wystarczająca.
Ostatnia sesja dużej niemieckiej giełdy VEZG potwierdziła tę tezę. Cena nie została zmieniona i nadal wynosi 2,10 euro za kg w klasie E (8,96 zł).
Decyzja ta była uzasadniona zrównoważonymi relacjami popytu do podaży.

Tuczniki na VEZG 11 czerwca. Wciąż bez zmian
– Coś się jednak zmieniło, ponieważ tym razem była rozpatrywana tylko jedna stawka, a więc sprzedający na ten moment porzucili nadzieję na podwyżki – mówi Bartosz Czarniak i dodaje:
– Co ciekawe ponownie zanotowano niższą wagę ubojową, która wyniosła 98,2 kg, co jest spadkiem o 0,3 kg. Pod uwagę brano ponad 260 tys. świń. Sytuacja zatem na ten moment jest stabilna. Pozostaje jednak pytanie, na jak długo?
W Polsce na początku zeszłego tygodnia skupujący obniżyli wartości skupowe średnio o 20 groszy, co powoduje, że najlepsze oferty są mocno poniżej 9 zł za kg w klasie E.
– Na tę chwilę nasze ceny są niższe niż za Odrą. O ile byłem w stanie zrozumieć chęć wyrównania stawek krajowych z giełdą niemiecką, tak schodzenie poniżej tego pułapu i to pomimo niemożliwości zaspokojenia własnych potrzeb konsumpcyjnych lokalnym towarem, jest dla mnie mocno rozczarowujące i smucące – komentuje Czarniak.

Tuczniki w UE drożeją. A w Polsce?
Hodowca uważa, że na ten moment producentom brakuje jeszcze odpowiedniej siły przebicia, aby móc stać się równoznacznym partnerem handlowym z podmiotami skupującymi.
– Do tego potrzebna jest integracja rolników, najpierw w grupy producenckie, a następnie w konsorcja, które oferują duże ilości towaru – mówi Czarniak, dodając:
– Wówczas przy zachowaniu mniejszej skali produkcji poszczególnych członków konsorcja mogą negocjować o wiele korzystniejsze warunki.
Taki ruch zdaniem Czarniaka, staje się koniecznością, aby zachować rodzimą produkcję oraz dać możliwość rozwoju nie tylko pojedynczym podmiotom, ale też całym grupom, aby mogły tworzyć warunki zdolne do wpływania na rynek wieprzowy.
*Bartosz Czarniak jest hodowcą świń oraz rzecznikiem prasowym Polskiego Związku Hodowców i Producentów Trzody Chlewnej POLSUS