ASF: bez oczyszczania kraju z dzików nie pokonamy tej choroby
Afrykański pomór świń (ASF) od lat pozostaje największym zagrożeniem dla polskiej produkcji trzody chlewnej. W walce z chorobą pojawia się jednak wiele barier, od biurokracji, przez konflikty z ochroną przyrody, po niewykorzystany potencjał badań genetycznych.
O problemach i szansach w zwalczaniu ASF mówi lekarz weterynarii Maciej Perzyna.
Według eksperta obecny system raportowania przypadków ASF u dzików nie sprzyja skutecznej walce z chorobą.
– Obecnie kilka padłych dzików znalezionych w promieniu nawet dwóch kilometrów może być raportowanych już jako jedno ognisko. W rzeczywistości powinny być one rozpatrywane jako pojedyncze ogniska – zauważa Perzyna.

ASF w Polsce: już 2 757 ognisk u dzików. To więcej niż rok i 2 lata temu
Problemem jest także brak szczegółowych danych w raportach. Jeszcze kilka lat temu publikowano informacje o wieku, płci i stanie rozkładu tusz.
Ochrona przyrody kontra zwalczanie choroby
Kolejną barierą są ograniczenia administracyjne.
– W Parku Narodowym "Ujście Warty" zakazano przeszukiwań z psami, mimo że dynamicznie rozwijał się tam ASF u dzików. Pod hasłami o płoszeniu zwierzyny zakazano tych działań, podczas gdy zespoły poszukiwawcze z psami we Wrocławiu czy Kwidzynie pracują w sposób bezpieczny dla fauny – tłumaczy Perzyna i dodaje:
– W efekcie wirus rozprzestrzenił się na sąsiednie tereny.
Jak podkreśla lekarz weterynarii, w Polsce brakuje także systemowego podejścia do badań genetycznych szczepów ASF.

Ognisko ASF potwierdzone. To już 17. w tym roku
– Moim zdaniem należałoby wprowadzić pełne sekwencjonowanie wirusa z tzw. hotspotów, czyli miejsc, w których wybucha nowe ognisko lub pojawia się po długiej przerwie – mówi.
Jego zdaniem to pozwoliłoby identyfikować i klasyfikować jego szczepy.
– Z tego co wiem, takie badania są prowadzone, ale na małą skalę – dodaje.
Wspomina też przypadek z miejscowości Szabda (woj. kujawsko-pomorskie), gdzie badania genetyczne wykazały powiązania szczepu z innymi regionami.
– Można sobie wyobrazić sytuację, że ktoś podrzucił truchło z innego województwa. Niestety w Polsce nikt nie bada dzików, a populacja tych zwierząt jest zróżnicowana – zaznacza Perzyna.
Zapora na granicy to niewykorzystany potencjał

Wirus ASF najgroźniejszy dla małych stad. Analiza choroby w latach 2014–2025
Według eksperta bioasekuracja to ważny element, ale nie wystarczający.
– Jeżeli presja wirusa w środowisku jest wysoka, to ryzyko wniknięcia na każdą fermę jest znaczące, także dużą i profesjonalną. Bioasekuracja jest ważna, ale na drugim miejscu po uwolnieniu kraju od rezerwuaru, czyli trucheł padłych dzików – wyjaśnia.
Podkreśla, że potrzebny jest rzetelny program oczyszczania gmina po gminie, powiat po powiecie.
– Bez tego nie uwolnimy kraju od ASF, choć jest to możliwe – mówi Perzyna.
Jednym z argumentów przeciw radykalnym działaniom jest ryzyko powrotu ASF zza wschodniej granicy.
– Od czasu budowy fizycznej zapory na granicy z Białorusią, to ryzyko znacząco się zmniejszyło. Ta zapora może nie powstrzymuje ludzi idealnie, ale dziki zatrzymuje skutecznie – dodaje.
Więcej informacji na temat hodowli i produkcji trzody chlewnej znajdziesz w magazynie "Hoduj z Głową Świnie".
Nasz magazyn można zaprenumerować w tradycyjnej formie TUTAJ oraz w e-prenumeracie TUTAJ