Mieszane nastroje wśród hodowców drobiu

Poleć
Udostępnij
Autor tekstu: Mirosław Lewandowski | lewandowski@apra.pl
06-06-2022,12:00 Aktualizacja: 06-06-2022,11:35
A A A

Nastroje wśród hodowców i producentów drobiu są mocno zróżnicowane. W ostatnich tygodniach pojawiło się spore zainteresowanie polskim mięsem drobiowym ze strony innych państw. Spowodowało to ożywienie w branży.

- Wielu hodowców wciąż z niepokojem patrzy w przyszłość. Ceny środków do produkcji nie tanieją, podobnie jak pasz. Dodatkowo Indie wstrzymały eksport pszenicy, co z pewnością pogłębi ten problem - mówi Dariusz Goszczyński, dyrektor generalny Krajowej Rady Drobiarstwa - Izby Gospodarczej.

Hodowcy mają jednak nadzieję, że ten rok w odróżnianiu od ostatnich dwóch, przyniesie w końcu ożywiony ruch turystyczny w europejskich miastach, a sektor HoReCa będzie pracował tak, jak przed pandemią. Wpłynęłoby to na większe zapotrzebowanie na mięso drobiowe z Polski.

posiedzenie grupy roboczej, dobrostan, grypa ptaków, dyrektywa Unii Europejskiej, DJP, instalacja rolno-przemysłowa

Zmiany w unijnej dyrektywie uderzą w producentów drobiu

Podczas posiedzenia grupy roboczej "Drób i jaja" Copa-Cogeca oraz Grupy Dialogu Społecznego poruszono m.in. propozycję Komisji Europejskiej. Dotyczy ona zmian w unijnej dyrektywie emisji przemysłowych, która jest dla branży...

- Mam nadzieję, że dzięki temu po dwóch bardzo trudnych latach wróci rentowność produkcji drobiu, zwłaszcza indyków, których producenci najbardziej ucierpieli - mówi Dariusz Goszczyński.

Producenci indyków pod kreską

- Przy cenach kurcząt brojlerów powyżej 6 zł za kg żywca, mimo rosnących kosztów, można jeszcze zarabiać. Tymczasem za indory, które utrzymujemy przez 22-23 tygodnie otrzymujemy maksymalnie 9,20 zł za kg, co nie przynosi zysku. Brakuje słów żeby opisać to, co się stało na tym rynku - mówi Beata Mazurkiewicz-Ignaczak, producentka kurcząt brojlerów i indyków oraz prezes Stowarzyszenia Rolników Indywidualnych Warmii i Mazur.

Jej zdaniem zysk mogli osiągnąć tylko ci hodowcy indyków, którzy trafili na okres dobrej koniunktury. Ten w latach 2019-2021 wystąpił jedynie dwa razy.

Hodowczyni podkreśla, że w tym czasie musiała dołożyć do produkcji łącznie ponad 2,5 mln złotych. Sytuację utrudnia fakt, że producenci nie mogą z dnia na dzień zrezygnować z hodowli, ponieważ mają podpisane harmonogramy odbioru zwierząt z wylęgarni.

- Nawet jeśli z tygodnia na tydzień poinformuję wylęgarnię, że nie wstawię piskląt to i tak muszę za nie zapłacić, w zależności od liczby od 100 do nawet 200 tys. zł. Nie ważne co się z nimi stanie, zostaniemy za nie obciążeni kosztami - podkreśla Beata Mazurkiewicz-Ignaczak dodając:

- W tym roku zajęłam się produkcją kurcząt brojlerów. Jeśli na rynku indyków nie będzie stabilizacji, raczej nie wrócę do tych zwierząt. Ile można dokładać do interesu?

Książki warte polecenia: Sygnały brojlerów |Sygnały kur nieśnych |Sygnały indyków



 

Poleć
Udostępnij
Aktualne wydanie
Hoduj z głową świnie 5/2024

Hoduj z głową świnie:

-Jakie źródło energii jest najlepsze

-Żeby loszki nie były tucznikami

-Nie ma paszy wolnej od mikotoksyn

-Rolnictwo 4.0 w chlewni

PRENUMERATA


 

Aktualne wydanie
Hoduj z głową bydło 5/2024

Hoduj z głową bydło:

-Ketozie można i trzeba zapobiegać

-Specyfika żywienia krów mlecznych w zasuszeniu

-Bolusy na lepszy start

PRENUMERATA