Sadownicy chcą sprzedać 500 tys. ton jabłek. Już nawiązują kontakty

Poleć
Udostępnij
Autor tekstu: Biznes Newseria, (em) | redakcja@agropolska.pl
03-12-2014,9:45 Aktualizacja: 16-01-2015,13:23
A A A
Z powodu embarga na dostawy owoców z UE do Rosji na rynku jest 500-600 tys. jabłek do zagospodarowania. Sadownicy i dystrybutorzy wiążą duże nadzieje z rynkami w Emiratach Arabskich oraz Chinach. 
 
- Oba kraje są dla nas bardzo atrakcyjne. W Dubaju i Pekinie rozpoczęliśmy promocję europejskiego jabłka dwukolorowego i było bardzo duże zainteresowanie - ocenia w rozmowie z agencją informacyjną Newseria Biznes Jolanta Kazimierska, prezes zarządu Stowarzyszenia Polskich Dystrybutorów Owoców i Warzyw "Unia Owocowa". 
 
- O ile w Emiratach Arabskich można w miarę szybko zawierać porozumienia i umowy, o tyle w Chinach trzeba czekać. Ale to jest czas, który można spożytkować na przygotowanie więzi handlowych i zbudowanie podstaw do owocnej współpracy - dodaje. 
 
Kluczowym zadaniem dystrybutorów jest dostosowanie polskich jabłek do gustów konsumentów na bardziej egzotycznych rynkach. Owoce wymagają też przygotowania do długiego transportu.
 
- Owoc musi spełniać potrzeby tamtego konsumenta, a oczekiwania są dużo większe niż te, z jakimi mieliśmy do czynienia w Rosji. Do zagospodarowania mamy około 500-600 tys. ton jabłka, które powinny zostać wyeksportowane. To jest tylko to, co teraz jest w komorach i nie ma szans na znalezienie nabywcy - mówi Kazimierska. 
 
Dubaj i ogólnie Emiraty Arabskie są ogromnym rynkiem zbytu. Mogą też ułatwić polskim przedsiębiorcom dalszą ekspansję w krajach arabskich oraz w Indiach.
 
- To bardzo perspektywiczny kierunek. Trudno jest w tej chwili mówić o potencjale ilościowym. Jeżeli eksportowalibyśmy za ich pośrednictwem do Egiptu, Algierii czy Indii, to rynki te byłyby w stanie wchłonąć naprawdę dużą ilość owoców bowiem są bardzo ludne - przekonuje szefowa "Unii Owocowej". 
 
Żeby zaistnieć na rynku chińskim, dystrybutorzy muszą jednak czekać na podpisanie protokołu przez władze obu państw.
 
- Jeżeli dokument zostanie podpisany, Chiny będą idealnym partnerem na przyszłość, chociażby ze względu na czas transportu. Mamy szybką kolej, która jeździ z Łodzi do Syczuanu i transport towarów trwa około dwóch tygodni. To dużo krócej niż transport morski - mówi Kazimierska. 
 
Polskie jabłka mogą być bardzo atrakcyjne cenowo, natomiast dystrybutorzy powinni starać się wygrywać jakością i odmiennością smaku w stosunku do owoców już obecnych na tych rynkach.
 
- Na pewno będzie to cena bardziej atrakcyjna od "rosyjskiej". Asortyment jabłek na tamtych rynkach jest bardzo duży: od kiepskiej jakości do super premium. Dlatego najpierw musimy ustalić, w który segment cenowy i jakościowy będziemy uderzać. Wymaga to jednak rozsądku, spokoju z naszej strony i promowania polskiej jakości - kończy prezes SPDOiW. 
 
Polska jest jednym z największych na świecie producentów jabłek. W ub.r. zebrano w naszym kraju 3,35 mln ton owoców. Do Rosji trafiło ok. 700 tys. ton o wartości 1,3 mld euro, a import z Polski pokrywał około 55 proc. tamtejszego zapotrzebowania.
Poleć
Udostępnij
9. Europejski Kongres Menadżerów Agrobiznesu